Dla osób po konsultacjach

W tym dziale przedstawię kilka podstawowych zasad, które mają wpływ na zakres oraz skuteczność naszego działania.

 

 

Nie każdy wie, że naszym postępowaniem możemy zarówno wzmocnić jak i osłabić nasze działanie. Aby to wyjaśnić przybliżę nieco na czym polega „działanie uzdrawiające” i jak w „normalnych” warunkach funkcjonuje istota ludzka.

Jak już nadmieniłem w innych działach, istota ludzka jest składową 12 struktur zwanych powłokami. Każda z nich jak np. ciało fizyczne ma swoje specyficzne funkcje. O ile dobrze orientujemy się w kwestii ciała fizycznego o tyle mamy małe pojęcie na temat struktury ruchu, ciała egzystencjalnego czy ciała przestrzennego.

Działanie uzdrawiające, przypomina przegląd techniczny auta połączony z generalnym remontem. Gdy uruchamiamy w naszych działaniach siły wyższe, wygląda to tak jakby drużyna inżynierów z wielkim katalogiem, punkt po punkcie sprawdzała całe nasze autko, wszystkie systemy i od razu wymieniała wadliwe części. Idea jest jedna, przywrócić naturalne i harmonijne funkcjonowanie naszego pojazdu i nie mam tu na myśli tylko ciał fizycznego.

Gdybym miał opisać człowieka przed konsultacjami, przypomina on samochód, często o bardzo dobrych parametrach, w którym pozakładano mnóstwo blokad i ograniczeń. Wiele układów pracuje wadliwie a wiele w ogóle nie pracuje. Nawet nie wiemy jak niektóre z nich mogą funkcjonować, a o części z nich nawet nie mamy pojęcia, że istnieją.

Góra dała mi taki przykład:

…pomyśl, że jesteś szybkim samochodem (np. Ferrari) w którym ktoś zamontował chip ograniczający prędkość do 40km/h do tego zablokowano ci skrzynię biegów od urodzenia, że nawet nie wiesz, iż istnieją jakieś biegi poza jedynką. Jeżeli zdejmiemy ci ograniczenie prędkości i odblokujemy skrzynię biegów to jeżdżąc po staremu nie odczujesz różnicy, ewentualnie wylądujesz w rowie. Musisz się na nowo nauczyć prowadzić ten pojazd. Poznać jego osiągi i przestrzegać nowych zasad (przy prędkości 180km/h nie wrzucamy jedynki…). Tak samo jest z nami, musimy się nauczyć na nowo funkcjonować mając dostępne nowe choć stare możliwości…

Nasze działanie obejmuje kilka obszarów:

Pierwszym krokiem jest zdjęcie węzłów karmicznych, które uniemożliwiają nam właściwy kontakt z Górą w tym z własnym opiekunem. To właśnie te chip’y i blokady.

Po drugie, oczyszczamy człowieka wraz z jego przestrzenią życiową. Jeżeli działały tu jakieś wrogie energie odludzkie jak klątwy, nawiedzenia czy cienie to wszystko jest czyszczone. Usuwamy/odprowadzamy wszystko co negatywnie wpływa na człowieka i jego przestrzeń. Siły ciemności potrafią tworzyć przejścia, coś w formie portalu, przez który potrafią przechodzić do naszej przestrzeni. To również jest czyszczone.

Jeżeli takie siły przebywały w naszej przestrzeni przez dłuższy czas z reguły prowadzi to do zaburzeń energetyki a w efekcie do chorób, dlatego nasze działanie uruchamia zdrowienie ciała fizycznego i pozostałych struktur. I tak samo, jak wrogie nam siły potrzebują czasu by zniszczyć nasze zdrowie tak samo my potrzebujemy czasu by je odbudować.

Problemem jest to, że będąc np. w nawiedzeniu sami swoim postępowaniem przyczyniamy się do obniżenia wibracji a w efekcie do jeszcze większego wdarcia się w nas negatywnych energii. Gniew, nienawiść, złość, żal, rozpacz to źródło bardzo niskich wibracji. Gdy oczyszczamy człowieka, pozornie znika źródło jego problemów. Siła, która przymuszała go do takiego a nie innego zachowania została odprowadzona. Problem w tym, że człowiek przyzwyczaja się do danego zachowania i potem sam z siebie zachowuje się jakby dalej coś na niego działało. Te siły w pewien sposób zdążyły go ukształtować. Często widzę ludzi, którzy są negatywni i zawsze marudzący, bo tak ich ukształtowano, po oczyszczeniu, z przyzwyczajenia,  które stało się nawykiem dalej narzekają. Przyczyna usunięta ale skutki pozostały. I nie ma obecnie działania aby nakazać komuś określony sposób zachowania, tu cały czas obowiązuje Prawo Wolnego Wyboru.

Musimy więc dać sobie czas aby wprowadzone zmiany przyniosły oczekiwane rezultaty oraz chcieć się zmienić.

Poruszyłem tu dość ważne zagadnienie. Bardzo często nie chcemy zmian. To znaczy, chcemy aby życie się zmieniło ale nie chcemy zmieniać siebie.

Gdy zaczynałem moją przygodę z naukami Miasta Oriin zrozumiałem, że moje życie jest wypadkową tego jakim jestem człowiekiem. Postrzegłem siebie jako człowieka z określonym zespołem cech i zrozumiałem, że to ja i te cech przyciągały takie a nie inne wydarzenia do mojego życia. Wokół mnie panował bałagan ale on wynikał z bałaganu i zagubienia w środku. Zrozumiałem, że jeżeli chcę przyciągnąć do mojego życia nowe fajne wydarzenia i ludzi, to ja sam muszę się zmienić. Muszę wziąć się za siebie. Nie mogę oczekiwać, że przyjdzie ktoś i poukłada mi moje życie po swojemu bo to nie będzie już moje życie. W tym momencie na drodze do celu stoi nam niechęć do zobaczenia prawdy o sobie. Wolimy żyć iluzją, prawda za bardzo boli. Ale ten ból został w nas ukształtowany przez system. Czujemy się winni i jest nam źle. To błąd. Góra nas nie ocenia, akceptują nasze wybory. Nasze niedoskonałości musimy postrzegać w kategoriach błędu i nic więcej. Gdy nie będzie towarzyszył temu tak duży ładunek emocjonalny np. grzech śmiertelny wywołujący w nas poczucie winy, będziemy mogli spojrzeć sobie w lustrze w twarz i najzwyczajniej w świecie, zmieniać w nas to co nam się nie podoba. Jednym słowem, zróbmy coś aby nam się chciało chcieć. Genialnym sposobem jest nauczenie się kochania siebie i wybaczania sobie. Tak poprostu.  Góra ustami Zbyszka cały czas powtarza nam, że widzi nas jako małe dzieci. Gdy my widzimy dwu, trzyletnie bąble to wściekamy się na nie? Jak jesteśmy mądrzy i w kochaniu, to zwrócimy uwagę jak robią coś źle ale na spokojnie, ciepło i z miłością. Tak samo mamy postępować z nami samymi i z innymi ludźmi. Jakiś czas temu miałem problem z wybaczaniem sobie, wciąż widziałem w sobie cechy, które najzwyczajniej mi się nie podobały. W modlitwie poczułem, że demonizuję sytuację. Nie potrzebnie nakręcam negatywne emocje, jakbym chciał się ukarać. Góra dała mi odczuć, że Oni to akceptują więc ja też powinienem, a wybaczę sobie wtedy, kiedy szczerze obiecam sobie, że zmienię te cechy. Poczułem, że to jest naprawdę proste. Dopiero po wyjściu z modlitwy uświadomiłem sobie, że Zbyszek powtarza to od lat. Widocznie dopiero teraz dojrzałem do tej prawdy J.

Wracając do tematu, żyjąc nowym, nie wracamy do przeszłości. Raz na zawsze musimy zerwać niewidoczne nici, które kotwiczą nas w przeszłości. Życie przeszłością to jak jazda z zaciągniętym hamulcem ręcznym. Niby posuwamy się do przodu, ale komfortu jazdy nie będzie i do celu też nie dotrzemy.

I tu wchodzimy w prawa energetyczne tego świata. O czym myślimy to zasilamy. Żyjąc dawnymi problemami, bólem, cierpieniem, rozpaczą to je będziemy zasilać i to one będą przyciągane do naszego życia. Dzieje się tak za sprawą ciała egzystencjalnego i mocy sprawczej. Działaniem uzdrawiającym niejako odblokowujemy drzemiące w nas możliwości. Jeżeli będziemy w środku funkcjonować po staremu to utrzymamy to stare.

Najważniejszą więc rzeczą po działaniu jest, nie wracanie do przeszłości.

Ciało egzystencjalne potrzebuje od nas wskazówek. To my określamy, co dla nas jest ważne, jakie cele chcemy realizować itp. I tu się pojawia „mały problem” natury technicznej. Ciało egzystencjalne nie słyszy naszego wewnętrznego głosu. By się poprawnie odnaleźć, obserwuje nasze myśli. My ten obszar nazywamy „ekranem myśli”, ponieważ są one wyświetlane jak na ekranie telewizora. To w czym problem, chciałoby się zapytać? W tym, że ono nie postrzega świata w kategoriach dobra i zła. Patrzy na ekran i realizuje to, co jest na nim wyświetlane. Wychodzi z założenia, że jeżeli o czymś intensywnie myślimy to tego chcemy (negatywne doświadczenia potrafią nas przecież pozytywnie budować).

I tu dotarliśmy do sedna sprawy. Jeżeli spotkała nas jakaś tragedia i cały czas o niej myślimy to ciało egzystencjalne widząc to na ekranie myśli, ustawia tak nasze ścieżki losu by to wydarzenie zdarzyło się ponownie. To po części tłumaczy zjawisko, serii negatywnych zdarzeń, gdzie człowiek odnosi wrażenie, że trafił do jakiegoś błędnego kręgu. Zapętlając się w negatywnym myśleniu nawet nie przypuszcza, że właśnie reżyseruje kolejne negatywne wydarzenia. Cóż, to jeden z mechanizmów wdrukowanych w nas przez siły ciemności. Przecież dla nas to naturalne, że gdy mamy problem, gdy spotka nas tragedia to o niej cały czas myślimy i do głowy nam nie przyjdzie, że z każdą myślą toniemy coraz bardziej. Tłumaczymy sobie, że próbujemy wyciągnąć wnioski by w przyszłości takie zdarzenia nie miały miejsca. Jest sposób „duchowy” by uczyć się na własnych błędach ale bez ryzyka wracania do starego. Nazywamy to rozpamiętywaniem dnia wczorajszego. Szerzej opisuję tą technikę w zakładce „techniki duchowe”.

Kolejnym błędem jest myślenie o innych ludziach. Myśląc o jakiejś osobie łączę się z jej energetyką i to co jest w niej wlewa się we mnie. Aby to nastąpiło wystarczy uruchomić odpowiedni potencjał energetyczny np. gniew, żal, nienawiść. W ten sposób możemy sobie sprezentować nawet nawiedzenie czy opętanie. W sumie to logiczne. Całując się z osobą zakaźnie chorą zarażam się i też zaczynam chorować. Tu jest tak samo.

Kolejnym problemem jest to, że w przestrzeniach energetycznych czas nie istnieje. Jeżeli myślimy o wielkiej tragedii i czujemy ból to jest on tak samo destrukcyjny po latach jak i w momencie wystąpienia. Odczuwamy ból po stracie bliskich, gorycz porażki, smak zdrady. Te uczucia nas rozrywają. Dlatego wspominając śmierć bliskiej osoby, łzy same cisną się nam do oczu, nawet gdy od zdarzenia minęło wiele lat. Czujemy jakby to było wczoraj.

Trzeba jednak być realistą i rozsądnie podchodzić do tematu. Jeżeli przez 10 czy 20 lat nauczyliśmy się żyć przeszłością, to stało się to naszym nawykiem. Chcę przez to powiedzieć, że trzeba sobie dać trochę czasu na zmianę myślenia. To jest czynność jak każda inna i wymaga wypraktykowania. To jak z dzieckiem uczącym się posługiwać sztućcami. Na początku mamy sporo prania i sprzątania jednak z czasem przychodzi wprawa, która przeistacza się w nawyk.

Reasumując, po konsultacjach musimy nauczyć się żyć po nowemu. Patrzeć w przyszłość, poznawać własne ciało, budować siebie jako istotę.

Krok pierwszy zawiera się w pięciu punktach:

  1. Życie przyszłością – ponieważ tylko ona jest niezapisana i tylko na nią mamy wpływ. Przeszłość to zapis dokonany i nie sposób dokonać tu zmiany.

  2. Wysoka wewnętrzna wibracja aby działanie mogło się nam zapisać i w pełni przejawić. Taką wibrację daje radość, miłość, namiętność. Powinniśmy więc zapewnić sobie źródła tych stanów. Dla jednego to będzie dobra książka, dla innego spacer z ukochanym a jeszcze inny odnajdzie radość we wspólnej biesiadzie…

  1. Rozsądek – każda zmiana w życiu wymaga czasu. To samo tyczy się terapii zdrowotnych. Nawet przy medycynie konwencjonalnej nie oczekuje się rezultatów następnego dnia. Proces leczenia rozłożony jest w czasie niezależnie od metody.

  2. Konsekwencja – bądźmy wytrwali i nieustępliwi. Dążenie do celu jest procesem.

Na początku musimy zapanować nad myślami i emocjami. Tylko wtedy utrzymamy w głowie jasną wizję naszego celu. Na co dzień tylko czasami powracamy do celu, większość czasu żyjemy problemami. Tak jak Góra mówi, to tak jak z ogrodem, jeżeli będę podlewał moje rośliny tylko czasem to nic mi nie wyrośnie. O ogród trzeba dbać przez cały czas. Tak samo jest z marzeniami. To nimi trzeba  żyć, a tylko czasami z przymusu zajmować się problemami bo trzeba je rozwiązać ale nimi nie żyć. Zmiana myślenia jest tylko kwestią czasu.

  1. Zmiana wzoru – budowanie siebie – jesteśmy nauczeni walki. Walczymy o zdrowie, walczymy o lepszy byt, walczymy o partnera. Zgodnie z prawidłami energetycznymi myśląc o walce utrzymujemy w sobie i swojej przestrzeni stan wojny. A przecież toczymy walkę w jakimś celu…

Okazuje się, że istnieje droga na skróty, działaniem duchowym przeskakujemy moment walki i od razu przechodzimy do naszego celu. Jeżeli chcę być zdrowy to nie żyję walką z chorobą tylko wizją siebie zdrowego i co wtedy będę robił, jak będę się czuł. Jak mam problemy w pracy to żyję wizją sytuacji, gdzie pracuję wśród fajnych ludzi i jest mi tam po prostu dobrze itp.

Jak mawiał Bruce Lee w „Wejściu Smoka” …najlepsza jest sztuka walki bez walki…

…klucz do naszego szczęścia leży w naszych rękach…